26 stycznia 2012

Sweet Jenny...





Przedstawiamodką Jenny. Dziewczynki lubią róż i ona też nie jest inna:) Zainspirował mnie materiał, który wynalazłam przypadkiem kupując świąteczne rzeczy. Leżał cały miesiąc nadarzyła się okazja aby uszyć królika urodzinowego. Jutro będzie pięknie zapakowany i ofiarowany dziewczynce o imieniu Alia.
Alia jest nową dziewczynką w klasie Amelii, dziewczyny się polubiły i często bawią się razem .

A tymczasem wyobrazcie sobie, jest dość zimno tutaj;) 16 do 24 stopni ;0 co niektórzy chodzą w zimowych czapkach i kurtkach. Niesamowite co? No cóż jak ktoś się przestawi na ciepłe klimaty 40-sto stopniowe to już przy 20-stu mu zimno. Taki mały sarkazm z mojej strony, gdyż moje znajome z Europy twierdzą, że marzną:) No i wczoraj park był pusty...co jest bardzo rzadkie tutaj.... no chyba, że jest zimno;)

7 stycznia 2012

Miauuuu...



Czarne koty na początek roku? Czemu nie:) na szczęście! Dwaj przyjaciele, bardzo podobni do siebie, pewnie mają te same zainteresowania i dzielą się tym samymębkiem wełny. Ten sam materiał lecz kolorki trochę odmienne.
Po takiej pięknej świątecznej przerwie pewnie w głowieębi się dużo pomysłów....wypuście je z głowy i wprowadzcie w życie:) Powodzenia.

24 grudnia 2011

Spokojnych Świąt i Szczęśliwego Nowego 2012 Roku!





Wszystkim serdecznie życzymy spokojnych, zdrowych, rodzinnych Świąt Bożego Narodzenia oraz wspaniałego, twórczego 2012 Roku:)!

Serdecznie dziękujemy za miłe komentarze w tym roku, strasznie to dodaje energii do działania... Czas tak szybko ucieka, w tym roku stwierdziłam, nasza choinka coś mało ma ozdób na sobie, a moja kolekcja ptaków z zeszłego roku gdzieś odfrunęła ;) postanowiłam zrobić kilka ptaszków, serc i jabłek. Ponoć jabłka przynoszą szczęście i pieniądze? Za oknem nadal 25 stopni, wielkieońce, na dużym oknie przy jadalni powiesiłyśmy z Amelią wycięte przez nas papieroweatki śniegu...takie nawiązanie do zimnych polskich świąt.

15 grudnia 2011

odliczanie :)))


Ach...jak pięknie macie i świątecznie na blogach.
Święta, święta...mówię Wam staram się utrzymać świąteczny nastrój choć: temp. 25-27 stopni, kraj islamski, ostrożnie piszą Christmas w sklepach bo ktoś może złożyć zażalenie. Muszę przyznać, że w tym roku i tak jest lepiej, jakby więcej choinek w centrach handlowych...
A my: śpiewamy kolędy, w samochodzie i w domu, organizujemy ze znajomymi świąteczne spotkania...i dzisiaj upiekłam z dzieciakami ciasto cynamonowo-orzechowe!
W tym roku miałam już dosyć kalendarzy ze sklepu, papierowych z czekoladkami, zrobiłam dzieciakom filcowe kalendarze adwentowe, też z czekoladkami, Amelii ma dodatkowo powkładane karteczki z dobrymi uczynkami, które może zrobić w danym dniu i wtedy Mikołaj widzi jaka dobra to dziewczyna;). Nathan chyba nadal tak do końca nie wie o co chodzi z tym kalendarzem, zaczął wyciągać czekoladki z kieszeni kalendarza dla innych dni. Bidulek nigdy nie doświadczył śniegu a ogląda tyle bajek w śnieżnej scenerii...

13 grudnia 2011

wouff wouff...how how ;)






Proszę bardzo oto pies...może Państwu łapę poda...:) Uszy pasiaste, kolorowe reszta jasno brązowa. Dwa psiaki lubiące zabawę. Są to, jak to Nathan powiedział, mama i tata, gdyż są największe w rodzinie.

5 grudnia 2011

Myssszy :)




Kota nie ma myszy buszują. Udało mi się w ostatnim czasie uszyć trochę myszy, jeszcze kilka jest nieskończonych. Uszy są recyklingowe, z przymałej koszuli Nathana i Amelii.
Koty się sprzedały na bazarze, trzeba będzie dorobić więcej gdyż jest ryzyko, że myszy się zbytnio rozwydrzą ;)

3 grudnia 2011

hUmorki w Arte !!!:))))



To nasza premiera w Artisans of the Emirates. Jesteśmy już członkami:)

Było wielu interesujących artystów, np. obok nas ciekawe fotografie artysty z Indii, piękne dziergane obrusy i serwetki z Jordanii, dużo biżuterii, filc....
Na samym początku, jak jeszcze nie skończyłam przygotowywać stołu podeszli do mnie Polacy i się ciepło przywitali, miło mi się zrobiło i to oni jedyni powiedzieli, że z daleka widać, iż to polski napis. Oni jedyni, gdyż przez cały dzień ludzie brali mnie za Rosjankę:) podchodzili i mówili po rosyjsku...tak na marginesie, moja przyjaciółka z Australii, która jest blondynką i nie mówi słowa po rosyjsku jest tutaj typową Rosjanką a na jej szczęście;) nazywa się Katrina:)))) przyszła mnie wspierać i byłyśmy russian sisters:)

Największe zainteresowanie hUmorki wzbudziły u obcokrajowców, czyli takich jak ja, przyjezdnych na kilka, kilkanaście lat. Nie chcę być złośliwa i dużo by tu pisać ale niestety guziki nie były od Gucci'ego, czy LV....lub też Swarovski;) więc lokalnych kobiet nie zainteresowały....hand made jeszcze musi trochę poczekać, tutaj, mam takie wrażenie, iż muszą się nacieszyć bogactwem, coś takiego jak fala zabawek, która napłynęła do Polski z zachodu po komunizmie...
Dzień był wspaniały, poznałam ciekawych ludzi, uśmiechnięte buzie dzieci trzymające nasze misiaki, żałuje, iż w Polsce nie uczestniczyłam w żadnym świątecznym jarmarku, wiem, że jest ich coraz więcej:(( może w przyszłości...